W czarnych konarów drzew nagich
Żółty zimowy zachód słońca na zewnątrz.
(Przez rusztowania skazany na śmierć
Doprowadzi to do słońca.)
Czerwony adamaszku wyblakłe sofy,
Zakurzone zasłony szczotka…
W tym pokoju,, do brzęk szklanek,
Kupchik, Schuler, student, oficer…
Te dane magazyn nagi
Nie dotykając ludzką ręką…
I ręka łajdaka wciśnięty
Ta brudna dzwonek…
Chu! Na miękkich dywanach zadzwonił
ostrogi, śmiech, stłumione drzwi…
Czy ten dom - dom naprawdę?
Jest to więc skazany między ludźmi?
Chyba cieszę dzisiejsze spotkanie?
Co twarz jest biała, jeśli desek?
Co masz w nagich ramionach
Bije ogromne zimnego słońca?
Tylko usta z gore
Ikona Twojego złota
(Jest to nazwaliśmy miłość?)
Załamane Mad Dash…
żółty, zima, ogromny słońca
utonął (tak bogato!) łóżko…
Innym ściśle oddychać z obejmowanie,
Ale znowu i znowu svischesh…
Nie był wesoły - twój gwizdek sepulkralna…
Chu! Ponownie - muttering ostrogi…
jak węże, trudny, karmione i kurzu,
Zephyr ze swoimi krzesłami pełzające na dywanie…
waż! Więc nawet nieustraszony!
I - nie jej mąż, nie Twój narzeczony, Nie znajomym!
Tak przebija, mój anioł wczoraj,
W sercu - ostre francuski pięta!
6 grudzień 1911