Vetr spotkanie, wyć śnieg,
A w pamięci tam chwilę
krawędzią, zdalny Breg…
Ale kolor wyblakły, pod niknet śniegu…
A szelest suchej trawy
Moje stare choroby…
A noc. A nocą - ścieżka głuchy
Idę do śniegu zawoalowane otchłań…
Noc, las i śnieg. I jestem
Ładunek nienawistne wspomnienia…
Nagle - mały domek na łące,
A dziewczyna śpiewa w lesie.
6 styczeń 1912