I szło - i po przejściu do mnie
Niektórzy ludzie gwałtowne.
Ich włosy stanęły pod księżycem,
I z przerażeniem, z rozdartej duszy
zgrzytał zębami, uderzony w klatkę piersiową,
I przekazać je grzechotkę.
Byłem - a za mną są karane
zmęczony, troskliwi ludzie.
Oni zapomnieli grozę śmiertelne.
Mamy wdychał zapach nocy cicho
ich zatopiony, wyczerpani piersi,
A ich martwe ręce splecione.
Przede mną był ognisty słup.
I pomyślałem etapy niezliczonych tłumów.
I zgrzytanie swoje, i szum jego leniwy
widziałem, Zdecydowana i szczęśliwy.
1 styczeń 1902