Idę - i przelotnie.
Wieczór - a gaz zapalany.
Muzyka jest nieodwołalnie,
bezcelowo Moje strony.
Wyglądają przy wjeździe,
Gdzie szlifierka westchnął nad jego cień…
Czy spotkanie wilkołaka?
Nie widzę czerwień moją dziewczyną?
Patrzę i uważnie,
może być, jeszcze zbyt trudne…
I - nagle - cień hipotetyczne -
Freestyle panieńskie w ognistym płaszczem!..
ogień! Wyjdźcie na kolei:
W oczach twój zespół jest nadal…
A ona będzie dzwonił nierozerwalny kompres
legowiska węża.
9 Marta 1905