Nigdy nie zapomnę (był, czy nie było,
dziś wieczorem): świt ogień
Spalony i podzielić przez bladym niebie,
I na żółtym świcie - Światła.
Usiadłam przy oknie w zatłoczonym pokoju.
Gdzieś zaśpiewał więź miłości.
Wysłałem ci czarny wzrósł w szklance
złoto, Bo jak niebiosa, Ai.
Szukały. Spotkałem się zakłopotany i odważnie
Wyniosłe oczy i dał łuk.
Odnoszą się do pana, celowo ostro
mówiłeś: „I love '.
A teraz coś w odpowiedzi zagrzmiał ciągi,
Isstuplenno zatrzymany łuk…
Ale byłaś ze mną cała pogarda młody,
Ledwo dostrzegalne podają sobie ręce…
Ci skoczył ruch przestraszył ptaki,
poszedłeś, jak moim marzeniem jest łatwe…
Westchnął i perfumy, drzemała rzęsy,
Szepnął z niepokojem jedwab.
Ale z głębi lustra dasz mi oczy rzucały
i, rzucanie, płakał: „poławiane!..»
Zgrubieniem brenchalo, Cygański taniec
I krzyczała świt miłości.
19 kwiecień 1910