W półmroku katedry
Czytałem twój zwój:
Twój głos - jęknął tylko z chóru,
Ston rozszerzony i głuchy.
I mam do was przetestować:
wielu z nich, patrząc na mnie,
niegdyś spojrzenie,
nieugaszony ogień.
A potem z powrotem zwój
W tym samym miejscu, na ścianie,
za to, że wiele pasji tortur
Nauczyłeś się w drodze do mnie.
kim jestem, nie wiem od dawna,
Nocą jesteś oczy nie są somknesh,
Ty, może być, jak wosk, Istan,
Chcesz śmierć, może być, umierać.
Twoje jęki i udręki,
Twoja tęsknota - muszę?
Ty - tylko mgliste widzenie
Światy odległe i głuchy.
wyglądać, Zasługujesz dużo eh?
wyglądać, jak żałosny jesteś słaby i,
Tchórzliwy i Bezimienny,
Leniwy i Sługo zły!
A jeśli odległego echa
Mi przychodzi oddech „miłość”,
I grzmiący śmiech zimno
ty, plaga, opal!
25 maj 1908