Koc
Uciekać,
Prześcieradło odleciało,
I poduszka,
Jak żaba,
Oddalił się ode mnie galopem.
Jestem za świeczką,
Świeca - do pieca!
Jestem za książką,
Ta - biegać
I skaczę
Pod łóżkiem!
Chcę pić herbatę,
Podbiegam do samowara,
Ale brzuchy ode mnie
Uciekać, jak ogień.
Co?
Co się stało?
Od czego
Wszystko dookoła
Uprzedzony,
Uprzedzony
I rzucił kierownicą?
Prasuje za butami,
Buty z ciasta,
Żelazne placki,
Kočerga za kušakom -
Wszystko się kręci,
I kręci się,
I pędzi salto.
Nagle z sypialni mojej mamy,
Krzywonogie i kulawe,
Umywalka się kończy
I kręci głową:
„Och, ty, paskudny, Oh ty, brudny,
Niemyta świnia!
Jesteś czarniejszy niż kominiarz,
Podziwiaj siebie:
Masz wosk na szyi,
Masz plamę pod nosem,
Masz takie ręce,
Że nawet spodnie uciekły,
Nawet spodnie, nawet spodnie
Uciekł od ciebie.
Wcześnie rano o świcie
Małe myszy myją się,
I kocięta, i kaczych,
I błędy, i pająki.
Nie myłeś się sam
I pozostał błotnisty,
I uciekł od brudnego
I pończochy i buty.
Jestem Wielką Kowalą,
Słynny Moidodyr,
Umywalki Szef
I dowódca luffy!
Jeśli tupnę stopą,
Wezwę moich żołnierzy,
Do tego pokoju w tłumie
Umywalki polecą,
I będą szczekać, i będzie wył,
A ich stopy będą pukać,
I myjesz głowę,
Niemyty, da -
Bezpośrednio do Moika,
Bezpośrednio do Moika
Z pochyloną głową!»
Uderzył w miedziany basen
I krzyknął: „Kara-baras!»
A teraz szczotki, szczotki
Zagrzechotali, jak grzechotki,
I potrzyjmy mnie,
Potępiać:
"Mój, mój kominiarz
Czysty, czysty, czysty, czysty!
Będzie, będzie kominiarz
Czysty, czysty, czysty, czysty!»
A potem mydło podskoczyło
I złapał za włosy,
I yulilo, i namydlony,
I trochę, jak osa.
I z szalonej myjki
spieszyłem się, jak kij,
I podąża za mną, chodź za mną
Na Sadovaya, na Haymarket.
Jestem w Ogrodzie Taurydów,
Przeskoczył przez płot,
I pędzi za mną
I gryzie, jak wilk.
Nagle mój dobry,
Mój ulubiony krokodyl.
Jest z Totosha i Kokosha
Szedłem aleją
I luffa, jak kawka,
Jak kawka, połknął.
A potem jak warczy
Na mnie,
Jak to kopie
Na mnie:
"Ty idź do domu,
Mówi,
Umyj swoją twarz,
Mówi,
Albo jak to zdobędę,
Mówi,
Tratuj i połykaj!»
Mówi.
Jak zacząłem w dół ulicy
uciec,
Pobiegłem do umywalki
jeszcze raz.
Mydło, mydło
Mydło, mydło
Myj twarz bez końca,
Zmyte i woskowane
I tusz
Z niemytej twarzy.
A teraz spodnie, Spodnie
Więc wskoczyli w moje ramiona.
A za nimi jest ciasto:
"Daj spokój, zjedz mnie, sympatia!»
A po nim i kanapka:
Wskoczył - i prosto do ust!
Więc książka wróciła,
Notatnik wrócił,
I zaczęła się gramatyka
Tańczyć z arytmetyką.
Oto Wielka Wanna,
Słynny Moidodyr,
Umywalki Szef
I dowódca luffy,
Podbiegł do mnie, taniec,
i, całowanie, przemówił:
„Teraz cię kocham,
Teraz cię chwalę!
Wreszcie ty, brudny,
Moidodyr zadowolony!»
Niezbędny, trzeba umyć
Rano i wieczorem,
I nieczysty
Kominiarze -
Wstyd i hańba!
Wstyd i hańba!
Niech żyje pachnące mydło,
A ręcznik jest puszysty,
I proszek do zębów,
I gruby przegrzebek!
Weźmy prysznic, pluśnięcie,
Kąpać się, nurkować, upadek
W uchu, w korycie, w wannie,
W rzece, w strumieniu, w oceanie, -
I w wannie, iw kąpieli,
Kiedykolwiek i gdziekolwiek -
Wieczna chwała wodzie!