Część pierwsza
Niedźwiedzie jechały
Rowerem.
A za nimi kot
Wstecz.
A za nim są komary
Na balonie powietrznym.
A za nimi są raki
Na kulawym psie.
Wilki na klaczy.
Lwy w samochodzie.
Zające
W tramwaju.
Ropucha na miotle ... Jeżdżą i śmieją się,
piernik.
Nagle z bramy
Straszny olbrzym,
Czerwone i wąsate
Ta-ra-kan!
Karaluchy, Karaluchy, Karaluch!
Warczy, i krzyki,
I porusza wąsami:
"Zgadłeś, nie spiesz się,
Połknę cię w mgnieniu oka!
Łyk, Łyk, Nie wybaczę ".
Bestie zadrżały,
Zemdlał.
Wilki ze strachu
Jedli się nawzajem.
Biedny krokodyl
Ropuch przełknął ślinę.
I słoń, wszystkie drżą,
Więc usiadła na jeżu.
Tylko tyranizują kraby
Nie boi się walki-walki:
Chociaż cofają się,
Ale ruszają wąsami
I krzycz do wielkich wąsów:
„Nie krzycz ani nie warcz,
Sami jesteśmy brzanami,
Możemy to zrobić sami
Poruszaj wąsami!»
I cofnęli się jeszcze dalej.
I powiedział do Hipopotama
Krokodyle i wieloryby:
„Kto nie boi się złoczyńcy
I walcz z potworem,
Jestem tym bohaterem
Dam dwie żaby
A ja dam ci szyszkę świerkową!»
„Nie boimy się go,
Twój gigant:
Jesteśmy zębami,
Jesteśmy kłami,
Kopiemy to!»
I wesoły tłum
Bestie rzuciły się do bitwy.
ale, widząc brzanę
(Ah-ah-ah!),
Bestie dały passę
(Ah-ah-ah!).
Przez lasy, rozrzucone po polach:
Przestraszony wąsik karalucha.
I hipopotam płakał:
"Jaka szkoda, jaka szkoda!
Hej, byki i nosorożce,
Wyjdź z jaskini
I wróg
Na rogach
Podnieść!»
Ale byki i nosorożce
Odpowiedź z jaskini:
„Bylibyśmy wrogiem
Na rogach będzie.
Tylko skóra jest drogą,
A rogi też dzisiaj
nie tanie ",
I siedzieć i drżeć
Pod krzakami,
Ukrywają się za bagnem
Guzki.
Krokodyle w pokrzywach
Zabity,
A w rowie słonie
Pochowany.
Tylko słyszałem,
Jak szczęka zęby,
Tylko widoczne,
Jak drżą uszy.
I eleganckie małpy
Podniósł walizki
A raczej ze wszystkich nóg
Nautek. A rekin uniknął,
Po prostu machała ogonem.
A za nią jest mątwy -
Więc się cofa,
I tak się toczy.
Część druga
Tak stał się Karaluch
Zwycięzca,
Władca lasów i pól.
Zwierzęta słuchały wąsów.
(Żeby mu się nie udało,
cholera!)
I chodzi między nimi,
Pozłacane ruchy brzucha:
"Przynieś mi, bestie,
Twoje dzieci,
Mam je dzisiaj na obiad
jeść!»
Ubogi, biedne bestie!
Wyjący, płakać, ryk!
W każdym legowisku
I w każdej jaskini
Zły żarłok jest zaprzysiężony.
A jaka matka
Zgadzam się dawać
Twoje drogie dziecko -
Miś, Wilk, słoń,-
Niezadowolonemu strachowi na wróble
Biedne dziecko
torturowany!
Oni płaczą, są zabijani,
Z dziećmi na zawsze
Powiedz do widzenia.
Ale pewnego dnia rano
Kangur Priskakala,
Zobaczyła wąsy,
Krzyczał w pośpiechu:
„Czy to jest gigant?
(hahaha!)
To tylko karaluch!
(hahaha!)
Karaluchy, karaluch,
karaluch,
Płynny
kozyavochka-bukashechka.
I nie wstydzisz się?
Nie rób ci krzywdy?
Jesteś ząbkowany,
Masz kły,
I mała rzecz
Pokłonił,
I koza
Posłuchali!»
Przestraszone hipopotamy,
Szeptali: "Czym jesteś, Czym jesteś!
Wynoś się stąd!
Nie ważne jak źli jesteśmy!»
Tylko nagle zza krzaka,
Z powodu niebieskiego lasu,
Z odległych pól
Wróbel przybywa.
Skacz tak skacz
Jest zbyt zgniłe,
Chiki-riki-chik-chirik!
Wziął i dziobał karalucha,
Nie ma giganta.
Gigant dostał podział,
I nie pozostały po nim wąsy.
To działa, do pracy
Cała rodzina zwierząt,
Chwalić, pogratulować
Swift Sparrow!
Osły śpiewają chwałę z notatek,
Kozy zamiatają drogę brodami,
Rams, barany
Bij w bębny! Sowy trąbkowe
Trąbią!
Wieże z wieżą strażniczą
krzyk!
Nietoperze
Na dachu
Macha chusteczkami
I tańczą.
A słonie obnosiły się
Więc szykownie tańczy,
Co za różowy księżyc
Drżał na niebie
I biedny słoń
Upadła po piętach.
Potem była troska -
Zanurz się w bagnie za księżycem
I gwoździami do nieba gwoździami!